Tomasz Greniuch Tomasz Greniuch
1082
BLOG

Zjawisko ekspriopriacji na przykładze Zgrupowania NSZ "Bartka"

Tomasz Greniuch Tomasz Greniuch Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

W poniższym artykule zamierzam przedstawić zjawisko, które w okresie pokoju, w czasie funkcjonowania niezawisłej państwowości i jej całego aparatu zapewniającego ład i porządek można śmiało nazwać bandytyzmem, jednak w czasie chaosu spowodowanego upadkiem instytucji państwowych, gdy najwyższą władzę sprawują obce czynniki krępujące i zwalczające wszelkie przejawy niezawisłości w postaci okupanta, wówczas zjawisko to określa się mianem ekspropriacji.

Ekspropriacja jest przymusowym pozbawieniem własności określana również mianem wywłaszczenia lub zaborem mienia. Termin ten wywodzi się od łacińskiego słowa expropriatio.

Ekspropriacja może być usankcjonowana państwowym prawodawstwem, np. w okresie nacjonalizacji przeprowadzanej przez rząd komunistyczny w Polsce po roku 1944, wówczas zjawisko to określa się mianem zaboru mienia.

Jednak w tym artykule zajmę się ekspropriacją jako pojedynczymi akcjami podejmowanymi z inicjatywy organizacji i oddziałów podziemnych, które stosowały ekspropriacje w celu zdobycia środków na działalność konspiracyjną.

Zjawisko ekspropriacji rozwinęło się na ziemiach polskich w okresie zaborów a zwłaszcza w okresie powstania styczniowego, kiedy władze podziemne usankcjonowały ten proceder jako służący sprawie niepodległości. Akcje ekspropriacyjne na dużą skalę wykorzystała w swojej niepodległościowej działalności Organizacja Bojowa Polskiej Partii Socjalistycznej (PPS).

Najbardziej znaną i najważniejszą akcją ekspropriacyjną przeprowadzoną przez Organizację Bojową PPS była akcja pod Bezdanami przeprowadzona 26 września 1908 roku przez 17 bojowców PPS pod dowództwem samego Józefa Piłsudskiego na rosyjski pociąg pocztowy, przewożący pieniądze z Kongresówki do Sankt Petersburga. Akcję przeprowadzono na stacji Bezdany pod Wilnem rzucając dwie bomby na wagon pocztowy, unieruchamiając go tym samym. Wówczas łupem bojowców padło  200 812 rubli i 61 kopiejek. Suma pokaźna jak na realia działalności konspiracyjnej. Zdobyte pieniądze przeznaczono na powstające w Galicji polskie organizacje wojskowe (Związek Walki Czynnej), posłużyło do spłaty długów organizacji oraz wsparcia uwięzionych towarzyszy i ich rodzin. Część trafiła do skarbu wojskowego, który posłużył później do utworzenia organizacji strzeleckich.[1]

Chociaż przeprowadzona akcja wyczerpuje znamiona pospolitego przestępstwa, przynosząc na myśl raczej spektakularne napady rodem z Dzikiego Zachodu (skok na pociąg wykreowany przez hollywoodzki western) a dziś zakwalifikowana jako akt terroryzmu i niechybnie potępiona, to jednak cel przyświecający całej akcji  a przede wszystkim przeznaczenie zdobytych funduszy dyskwalifikuje powyższe stwierdzenia a samą akcję można zaliczyć do ekspropriacji.

W okresie II wojny światowej, gdy aparat państwa Polskiego zaprzestał działalności a administrację przejęli okupanci, liczne organizacje konspiracyjne pozbawione zaplecza aprowizacyjnego rozpoczęły wykonywać akcje ekspropriacyjne na dużą skalę.

W ujęciu statystyczno-liczbowym zjawisko ekspropriacji stanowiło w państwie podziemnym dominującą rolę w zasilaniu „kas” poszczególnych organizacji niepodległościowych stanowiąc swoisty dział konspiracyjnej „gospodarki”. W tym właśnie ujęciu statystyczno-liczbowym, zjawisko ekspropriacji możemy zbadać jako zjawisko z dziedziny historii gospodarczej.

W okresie II wojny światowej szeroko pojęte Polskie Państwo Podziemne składało się z kilkudziesięciu różnego rodzaju organizacji i ugrupowań konspiracyjnych grupujących w swoich szeregach setki tysięcy zaprzysiężonych członków. Większość z tych ugrupowań posiadało piony wojskowe lub były stricte organizacjami wojskowymi szkolącymi tysiące podziemnych żołnierzy. W okresie okupacji ukazywało się setki tytułów podziemnej prasy często w nakładach idących w tysiące egzemplarzy. Cały ten podziemny aparat funkcjonował niezwykle sprawnie biorąc pod uwagę, że był niemal kompletnie pozbawiony zaplecza kwatermistrzowsko-finansowego. Jedynie Armia Krajowa posiadała zaplecze finansowe, którego źródło znajdowało się w Londynie w postaci Polskiego Rządu na emigracji. Pozostałe ugrupowania, pozbawione pomocy materialnej, aby przetrwać i realizować nałożone cele statutowe, były zmuszone podjąć działalność ekspropriacyjną.

W gronie organizacji niezależnych i nie uznawanych przez Rząd Londyński znajdowały się Narodowe Siły Zbrojne, jedna z największych sił podziemnych mająca około 100 tysięcy zaprzysiężonych członków i wydająca regularnie kilkanaście tytułów w tym sztandarowy „Szaniec”, którego nakład przed wybuchem powstania warszawskiego doszedł do 15 tysięcy egzemplarzy.

Działalność NSZ wymagała ogromnych nakładów finansowych, w tym celu organizacja utworzyła oddziały Akcji Specjalnej, których przeznaczeniem było m.in. zdobywanie środków na działalność bieżącą. Drużyny AS były dobrze wyszkolonymi, uzbrojonymi i w pełni dyspozycyjnymi niewielkimi formacjami, mającymi za zadanie, obok likwidowania konfidentów, zdrajców i osób zagrażających organizacji, przede wszystkim zdobywanie funduszy na cele organizacyjne. Po zakończeniu wojny NSZ nie zaprzestały zbrojnej działalności, a tym samym działań ekspropriacyjnych, przekształcając drużyny AS w drużyny Pogotowia Akcji Specjalnej z identycznymi kompetencjami.

W powojennych planach NSZ w tego typu drużyny miały przekształcić się m.in. w oddziały partyzanckie działające na Śląsku Cieszyńskim podporządkowane VII Okręgowi tej organizacji.

Jednak powojenny chaos i zerwanie łączności z władzami VII Okręgu NSZ sprawił, że, wbrew planom przełożonych, na terenach dzisiejszego Podbeskidzia powstało duże zgrupowanie oddziałów, które liczyło sobie w szczytowym okresie działalności około 350 partyzantów pod jednolitym dowództwem kpt. Henryka Flame ps. „Bartek”.

Zręby zgrupowania powstały na przełomie roku 1944 i 1945. Pierwsze drużyny bojowe podporządkowane „Bartkowi” wyszły w „pole” w maju 1945 roku. Ich pierwotnym zadaniem była samoobrona przed nową, komunistyczną władzą polegająca na likwidacji gorliwych funkcjonariuszy tej władzy. Jednak żywiołowy wzrost stanów osobowych i zerwanie łączności z władzami okręgu, które miały finansowo i materialnie wspierać oddziały partyzanckie zdeterminowało dowództwo zgrupowania do podjęcia działalności ekspropriacyjnej zwłaszcza w okresie poprzedzającym zimę, a więc w czasie gromadzenia zapasów pozwalających przetrwać okres bezczynności spowodowany trudnymi warunkami atmosferycznymi.

Temat powojennej ekspropriacji jest do dziś tematem trudnym i pełnym kontrowersji. Z jednej strony był to już czas pokoju i wyzwolenia z pod niemieckiej okupacji, czas w którym należało zająć się odbudową zniszczonego wojenną pożogą kraju, w którym grasowały bandy pospolitych przestępców często podszywających się pod partyzantkę niepodległościową i terroryzujących całe wsie, z drugiej jednak strony komuniści wspierani przez Rosję Sowiecką przemocą zdobyli władzę w Polsce nie dopuszczając do niej Rządu Londyńskiego uosabiającego przez cały okres trwania II wojny światowej wolną Polskę, będąc jej legalną i jedyną władzą. W tym rozumieniu okupacja niemiecka została zastąpiona okupacją sowiecką z kolaboracyjnym komunistycznym rządem, a powinnością organizacji niepodległościowych była czynna walka z narzuconą władzą, często przedstawiana jako akty bandytyzmu i terroryzmu. Działalność podziemia powojennego, zwłaszcza w zakresie ekspropriacji toczyła się więc na cienkiej i płynnej granicy między pospolitym bandytyzmem i terroryzmem a walką o niezależność i suwerenność.

Aby uniknąć ewentualnych zarzutów o bandytyzm, dowództwo Zgrupowania NSZ z Podbeskidzia wydało odpowiednie wytyczne każdej z drużyn bojowych. Starano się, aby akcje ekspropriacyjneprzeprowadzane były jedynie na ściśle wyselekcjonowanej grupie ludzi, którzy sprzyjali komunistom, będąc aktywnymi członkami PPR bądź funkcjonariuszami MO i UB a także na gospodarstwach i spółdzielniach podległych „władzy ludowej”.

W nomenklaturze zgrupowania ekspropriacja nazywana była mianem rekwizycji, a każda rekwizycja kwitowana była odpowiednim zaświadczeniem wydawanym i podpisywanym przez dowódcę grupy bojowej dokonującej zaboru. Na zaświadczeniu, sporządzanym zwykle odręcznie, widniała informacja, że konfiskata danych towarów lub gotówki (w tym miejscu następowało wyliczenie zarekwirowanego mienia) ulega rekwizycji na rzecz Narodowych Sił Zbrojnych. W niektórych przypadkach miało to chronić pracowników obrabowanych placówek  przed oskarżeniami o kradzież czy też współpracę z podziemiem.[2]

Pierwsza akcja typowo ekspropriacyjna miała miejsce 10 grudnia 1945 roku a jej celem było gospodarstwo rolne w Starym Bielsku administrowane przez UB. 2 stycznia 1946 roku drużyna bojowa Zgrupowania „Bartka” przeprowadziła udaną akcję ekspropriacyjną na sklep spółdzielczy w Grodźcu a 6 marca br. na majątek państwowy w Wieprzu.[3]

Z powyższego, krótkiego wyliczenia ekspropriacji widać, że drużyny bojowe ściśle wykonywały wytyczne dowództwa w zakresie konfiskat w wyselekcjonowanych ośrodkach podległych administracji państwowej. Widać również, że wzmożona akcja ekspropriacyjna wykonywana była od grudnia 1945 roku do marca roku następnego, a więc w okresie najtrudniejszym dla partyzanckiej działalności. Najczęściej celem ataków oddziałów „Bartka” były Spółdzielnie Samopomocy Chłopskiej, uspołecznione zakłady pracy, organy administracji i ośrodki wypoczynkowe.

Częstymi obiektami ataków były działające na Podbeskidziu fabryki i inne mniejsze państwowe zakłady przemysłowe. W tego typu akcjach partyzanci konfiskowali przede wszystkim gotówkę, rzadziej potrzebne produkty czy sprzęt, np. maszyny do pisania.

Do końca 1945 roku oddziały podporządkowane „Bartkowi” dokonały co najmniej kilku ekspropriacji na wyżej wymienione obiekty. M.in. dokonano konfiskat w fabryce sukna w Aleksandrowicach i w fabryce kabli w Dziedzicach. W lutym 1946 roku oddział ze zgrupowania „Bartka” napadł na cegielnię w Bestwinie a w marcu na garbarnię w Jaśkowicach oraz na pracowników firmy „Solali” w Leśnej. W kwietniu 1946 w Radziechowach zarekwirowali benzynę w tamtejszej  przetwórni ropy naftowej.[4]

Szczegółowe wyliczenie konfiskowanych towarów i wysokości zrabowanych kwot przynosi nam ocalały Notatnik Służbowy prowadzony przez dowódcę jednej z drużyn bojowych sierżanta Zdzisława Krause ps. „Andrus”[5] a także akta sprawy przeciwko Krause Zdzisławowi i innymi prowadzonej przez Wojskowy Sąd Rejonowy w Katowicach a znajdujące się w zasobach IPN.

W połowie listopada 1945 roku drużyna „Andrusa” w podbeskidzkiej miejscowości Wapienica dokonała rekwizycji dwóch koni, świni i około 10 000 złotych u obywatela Strońskiego, aktywnego działacza PPR. W tym samym dniu oddział zarekwirował w nadleśnictwie Lipowa konia, siodło i około 4 000 złotych. Całość rekwizycji „Andrus” zawiózł do obozowiska na stokach Baraniej Góry oddając do dyspozycji dowódcy „Bartka”.[6] 10 grudnia dokonano rekwizycji konia, świni, żywności i bielizny oraz około 10 000 złotych u człowieka posiadającego w okresie okupacji III grupę narodowościową i czynnie wysługującego się Niemcom. Miała to być kara za jego wojenną działalność. Po przeprowadzonej akcji grupa skierowała się do obozowiska na Błatnej, przekazać zarekwirowany towar „Bartkowi”. Po drodze przeprowadzono wypad na nadleśnictwo w Lipowej i tam m.in. zarekwirowano konie i 4 000 zł.[7] 20 grudnia 1945 roku grupa „Andrusa” weszła do Jasienicy gdzie dokonano rekwizycji w młynie zabierając 10 kg mąki i 4220 zł i w miejscowej spółdzielni zabierając m.in. 3 kg cukru, 100 wafli, 3 mydła, 30 szt. papierosów, 100 żyletek, 48 czekolad i 30 pudełek pasty.[8] 4 stycznia 1946 roku sierż. „Andrus” brał udział w szeregu rekwizycji w miejscowościach Górki Małe i Górki Wielkie. Najpierw w Górkach Małych rozbrojono dwóch funkcjonariuszy UB rekwirując m.in. 2 pistolety maszynowe, komplet dokumentów, oraz umundurowanie. Następnie u miejscowego wójta skonfiskowano m.in. spodnie, koc, 20 kg mięsa ze słoniną i około 1600 zł. Na poczcie i w kancelarii UB zabrano telefony a w spółdzielni m.in. 28 konserw, 2 puszki śliwek i 3863 zł.[9]

Drobiazgowe wyliczenie rekwirowanych towarów i pieniędzy, sumiennie zapisywane przez dowódcę bojówki NSZ w podręcznym notatniku miało na celu rozliczenie całości rekwizycji w dowództwie.

Dopiero po przekazaniu rekwizycji do dowództwa, „Bartek” wedle potrzeb rozdzielał skonfiskowany towar między grupowych. Konfiskowane pieniądze były przeznaczane na zakup broni od skorumpowanych funkcjonariuszy MO oraz zakup towarów niezbędnych do przetrwania, których nie udało się zarekwirować. Każde nadużycie, jak zatajenie zarekwirowanych towarów przed „Bartkiem”, konfiskata rzeczy zbędnych czy nie wydanie zaświadczenia za zabrany towar było traktowane przez przełożonych jako kradzież i surowo karane.

W powyższym tekście ujawnia się również problem rekwizycji dokonywanych w gospodarstwach prywatnych, które najłatwiej można sklasyfikować jako akty pospolitego bandytyzmu. W rzeczywistości tego typu akcje były wymierzone w osoby, które w większym bądź mniejszym stopniu współpracowały z komunistami lub na członkach organizacji niemieckich. Fakty te potwierdzają grupowi, którzy zeznali, że „Bartek” rozkazywał „brać w pierwszym rzędzie u tych, co szkodzili za okupacji, lub tych którzy teraz szkodzą”. Rekwizycje przeprowadzone u takich „osób prywatnych” były traktowane jako „kara” bądź „ostrzeżenie”.[10]

Największą aktywność i intensywność ekspropriacji zgrupowanie „Bartka” rozpoczęło już na początku czerwca 1946 roku, było to podyktowane względami utrzymania w „polu” ponad 280 partyzantów oraz 50-osobowego stałego sztabu dowództwa na zboczach Baraniej Góry oraz przezornie przygotowaniami do nadchodzącej zimy, która w rejonach górskich nadciąga już w październiku.

12 czerwca podkomendni „Bartka” zdobyli około 100 000 złotych po ataku na cukrownię w Chybiu, a w przeciągu niespełna miesiąca trzykrotnie z powodzeniem zajmowali fabrykę waty „Polfa” w Czechowicach.[11]

Jedną z największych akcji ekspropriacyjnych był napad na dyrekcję huty żeliwa w Węgierskiej Górce oraz na jedno z przedsiębiorstw państwowych w Żywcu przeprowadzony w sierpniu przez oddział „Sztubaka” podporządkowany „Bartkowi”, gdzie, według danych UB, miało dojść do konfiskaty aż 1 mln złotych.[12]

Wrześniowa prowokacja UB, w wyniku której zostało zamordowanych co najmniej 160 partyzantów zahamowało dalszy rozwój zgrupowania a tym samym przeprowadzanych przez nie akcji bojowych. Resztki zgrupowania przeszło do defensywy ograniczając się jedynie do akcji ekspropriacyjnych niezbędnych do przetrwania.

W omawianym okresie, od września 1946 roku, największą aktywnością ekspropriacyjną wyróżniał się zwłaszcza, nietknięty działaniami prowokacyjnymi UB, oddział pod dowództwem porucznika Stanisława Kopika, w czasie okupacji członka AK, dezertera ze strażnicy Wojsk Ochrony Pogranicza, którą dowodził. Kopik przyjął pseudonim „Zemsta” i rozpoczął działalność ekspropriacyjną w rejonie Rajcza – Zwardoń, na pograniczu Beskidu Śląskiego i Żywieckiego.

„Zemsta”  dokonywał rekwizycji głównie na spółdzielniach państwowych i kasach kolejowych na linii Zwardoń – Rajcza, trzymając się wytycznych „Bartka”.

5 września 1946 roku grupa „Zemsty” dokonała ekspropriacji na terenie miejscowości Sól a w dniu 24 września i 13 października skonfiskowała gotówkę w kasie kolejowej w Zwardoniu. 23 października oddział „Zemsty” zatrzymał poborcę Powszechnego Zakładu Ubezpieczeń i skonfiskował mu 6000 złotych a 15 listopada w wyniku najścia na biuro Nadleśnictwa Lasów Państwowych w Rycerce Dolnej „Zemsta” skonfiskował 43 000 złotych. Tego samego dnia grupa dokonała ekspropriacji na Spółdzielni „Leśnik” w Usiołach, gdzie zdobyto towar o wartości 200 000 złotych, podobną sumę zarekwirowano w Spółdzielni Samopomocy Chłopskiej w Rycerce Górnej.[13]

Oddział „Zemsty”, operując na terenach przygranicznych, dokonywał również rekwizycji na terytorium Czechosłowacji. Wówczas rekwirowano zwierzęta gospodarskie jak krowy i konie a ofiarami padali miejscowi chłopi.[14]

Prawdopodobnie ostatnią akcją o charakterze ekspropriacyjnym przeprowadzoną przez podkomendnych „Bartka” przed amnestią był napad na spółdzielnię w Zwardoniu w styczniu 1947 roku, aktu tego dokonały resztki grupy  „Orła Białego”.[15]

W wyniku amnestii większość ocalałych z ubeckiej prowokacji partyzantów ujawniło się 27 lutego 1947 roku. Sam dowódca zgrupowania, „Bartek”, ujawnił się 11 marca br. [16]

Był to koniec działalności zgrupowania NSZ na Śląsku Cieszyńskim a tym samym koniec ekspropriacji na tych terenach.

Przez cały okres swojej zorganizowanej działalności od maja 1945 roku do lutego 1947 roku a więc na przestrzeni 21 miesięcy zgrupowanie NSZ pod dowództwem kpt. Flame „Bartka” przeprowadziło w sumie 356 akcji bojowych, z których aż 213 zostało przez UB zakwalifikowanych jako pospolite przestępstwa w tym 133 to napady na „osoby prywatne” i 80 napadów na instytucje państwowe i spółdzielcze.[17] Można z całą pewnością przyjąć, że były to akcje o charakterze ekspropriacyjnym. Wyliczenie to jasno ilustruje jaką wagę i znaczenie dla podziemnej działalności posiada zaopatrzenie, niezbędne do przetrwania w trudnych, partyzanckich warunkach.

Często to właśnie kwestie niedoboru zaopatrzenia determinowały intensywność działań partyzanckich i ich bieżące cele. Kwestie swoistej partyzanckiej „gospodarki” wpływały na decyzje dowódców oddziałów leśnych i całych zgrupowań, co widzimy na przykładzie zgrupowania „Bartka”.

Akcje ekspropriacyjne, zwłaszcza na obiekty państwowe jak fabryki, kasy gminne czy spółdzielnie, wpływały również na lokalną gospodarkę, hamując jej rozwój i zadając poważne straty.

Sama ekspropriacyjna działalność oddziału por. Antoniego Bieguna ps. „Sztubak” spowodowała straty obliczane na 3 531 950 złotych, w tym instytucje państwowe straciły 2 827 100 złotych, a osoby prywatne 704 850 złotych.[18] W skali lokalnej były to duże straty dla podnoszącej się dopiero po wojennych doświadczeniach gospodarki, co bezpośrednio godziło również w „nową” komunistyczną władzę, ale nie tylko.

Dla jednych akcja, podczas której partyzanci przywłaszczają sobie towary i pieniądze niezbędne do przeżycia może być traktowane, niezależnie od uwarunkowań prawnych i politycznych, jako zwykły akt bandycki, dla innych – jako wyższa konieczność spowodowana potrzebą chwili.[19]

 

Autor: Tomasz Greniuch

 

Bibliografia:

 

Opracowania i wspomienia:

  1. Biegun A., Moje życie, mój los, Biała Podlaska 2006.
  2. Greniuch T., Król Podbeskidzia. Biografia kpt. Henryka Flame „Bartka”, Kęty 2008.
  3. Kurpierz T., Piątek P., Dobić wroga. Aparat represji wobec podziemia zbrojnego na Śląsku Cieszyńskim i Żywiecczyżnie (1945-1947),Katowice-Kraków 2007.
  4. Wnuk R., Problem bandytyzmu wśród żołnierzy antykomunistycznego podziemia w Polsce (1945-1947)[w:] Komunizm. Ideologia, system, ludzie, red. T. Szarota, Warszawa 2001.

 

Źródła:

  1. Dziennik Służbowy sierż. „Andrusa”, w zbiorach autora.
  2. IPN Ka 03/22 t.1

 


[1] Skok stulecia, Piotr Semka, Rzeczpospolita, 26 września 2008 r.

[2] T. Kurpierz, P. Piątek, Dobić wroga . Aparat represji wobec podziemia zbrojnego na Śląsku Cieszyńskim i Żywiecczyźnie (1945-1947), Katowice-Kraków 2007, s. 116.

[3] T. Greniuch, Król Podbeskidzia, Kęty 2008, s. 183.

[4] T. Kurpierz, P. Piątek, Dobić wroga. Aparat represji wobec podziemia zbrojnego na Śląsku Cieszyńskim i Żywiecczyźnie (1945-1947), … , s. 114-115.

[5] Notatnik służbowy sierż. Andrusa, skany w posiadaniu autora.

[6] IPN Ka 03/22 t.1, Kraus Zdzisław i inni, akt oskarżenia, s. 3.

[7] Notatnik służbowy sierż. Andrusa, s. 9.

[8] Tamże, s. 10.

[9] Tamże, s. 14-15.

[10] T. Kurpierz, P. Piątek, Dobić wroga…, s. 117.

[11] Tamże, s. 115.

[12] Tamże, s. 115-116.

[13] T. Greniuch, … , Kęty 2008, s. 127.

[14] Tamże, s. 128.

[15] T. Kurpierz, P. Piątek, … , s. 115.

[16] T. Greniuch, … s. 133.

[17] Tamże, s. 186.

[18] A. Biegun, Moje życie, mój los, Biała Podlaska 2006, s. 167.

[19]R. Wnuk, Problem bandytyzmu wśród żołnierzy antykomunistycznego podziemia w Polsce (1945-1947) [w:] Komunizm. Ideologia, system, ludzie, red. T. Szarota, Warszawa 2001, s.72.

Historia to bezkresny ocean z którego wyławiam bezcenne perły.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura